Wianek świąteczny powstał z szarego lnu, kilku wstążek i guzików.
Wszystkie ozdoby są doszyte bardzo delikatnie, tak, aby można je było łatwo wymienić wraz ze zmianą, np. pór roku. Chyba najtrudniejsza i najmozolniejsza część pracy polegała na tym, żeby uszyć trzy wąziutkie pasma, po czym należało przekręcić je na prawą stronę (udręka...:/), a następnie wypchać ocieplinką i spleść w warkocz..
Wszystkie ozdoby są doszyte bardzo delikatnie, tak, aby można je było łatwo wymienić wraz ze zmianą, np. pór roku. Chyba najtrudniejsza i najmozolniejsza część pracy polegała na tym, żeby uszyć trzy wąziutkie pasma, po czym należało przekręcić je na prawą stronę (udręka...:/), a następnie wypchać ocieplinką i spleść w warkocz..
Ja dalej nie mam swojego wianka i chyba miec nie będę...
OdpowiedzUsuńOMG........ Boże..... właśnie sobie przypomniałam o motylach....
Ola- sorry!!!!!!
Czy jest juz za późno?
Ja chyba też mieć nie będę... chyba, że się zmobilizuję i zrobię też sobie...
OdpowiedzUsuńCodo motylków, to kupiłam dziurkacz :)))
ALE świetny ! pomysł super !!!
OdpowiedzUsuńmasz Ty cierpliwość !
Ola przepraszam Cię - zapomniałam na śmierć.
OdpowiedzUsuńChoroby mieliśmy i to jakies zakaźne bostońskie. Poczytaj w necie - na ten temat, bo niewinnie się zaczyna, ale do dziś.... odcinam skutki w postaci złuszczającego się naskórka, a raczej płatów skóry!!!
Wybacz mi!!!
Fantastyczny wianek! Co chwila zaskakujesz nowymi pomysłami :)
OdpowiedzUsuńSuper, takiego jeszcze nie widziałam:-)
OdpowiedzUsuń